Archiwum bloga

sobota, 4 kwietnia 2015

7

Lottie

Siedziałam na łóżku jedząc jogurt gdy do pokoju wszedł blondyn. Nie pamiętam jak się nazywa, chyba Niall.. chwila, STOP! Miałam być zimną suką a nie myśleć nad tym jak jeden z nich ma na imię.
-Czego chcesz?
-Emm.. ja pomyślałem, że musi być Ci nudno więc stwierdziłem, że do Ciebie przyjdę i dotrzymam towarzystwa.
Czyli on jest tym z gatunku nieśmiałych, słodkich chłopców. Może się to kiedyś przydać jeśli postanowię z tąd uciec co w sumie nie miałoby większego sensu bo i tak nie wiem gdzie tak właściwie jestem.
-Jeśli chcesz.-wzruszyłam obojętnie ramionami
-Dziękuje!-chłopak rzucił się na mnie i zaczął przytulać przez co mój jogurt znalazł się na naszych ubraniach.
-Niall!
-Pamiętasz jak mam na imię!-uśmiechnął się szeroko jednak zauważył mój wzrok i spuścił głowę w zawstydzeniu-Przepraszam Lottie..
On na serio jest jakiś dziwny. Ale ten jego słodki akcent, głos, nieśmiałość i te śliczne paczdałki.. STOOOOOP! O czym ja myślę?! Ugh.. zabij mnie ktoś.
-Lottie?-głos chłopaka przywrócił mnie do rzeczywistości.
-Przepraszam ,zamyśliłam się.-poczułam jak na moich policzkach pojawia się delikatny rumieniec, o nieeee! Nie teraz!
-Może zaprowadzę Cię do łazienki żebyś mogła się przebrać? Louis  powinien mieć jeszcze jakieś ciuchy El w które mogłabyś się przebrać.
-Jasne nie będę nosić ciuchów ubrudzonych jogurtem truskawkowym.
-To znaczy mogę go zlizać jeśli chcesz!-oczy chłopaka nagle zabłysły -Że co?
-Mogę je zlizać jeśli chcesz ,kocham truskawki.
-Po prostu daj mi coś do przebrania, okej?
-Ochh.. za chwilę wracam.
To było.. dziwne

Alex

-Ashton do cholery jak mogłeś ją zostawić?!
-Uderzyła mnie, suka.
-Lottie nie jest suką!
-Jest.
-A właśnie, że nie! To ty jesteś debilem!
-Dobra, luz. Przystopuj trochę.
-Ty nic nie rozumiesz!
-Masz rację, nie rozumiem.
-Masz minutę żeby stąd wyjść i zacząć jej szukać.
-Dlaczego miałbym to zrobić?
-Bo to przez Ciebie nie ma jej teraz z nami!
-No i wła..
-Ashton!!
Chłopak rzucił pod nosem kilka przekleństw ale wyszedł. Mam go już dość, przez niego Lottie może się coś teraz stać. Oby tylko ten debil namierzył ją zanim coś jej się stanie.


niedziela, 29 marca 2015

Chapter 6

Jest godzina 18, piątek a ja zamiast być na jakiejś imprezie siedzę w domu na kanaŁóżko było naprzeciwko drzwi. Szafa jak i meble były ciemnego koloru. Cały pokój był w ciemnych barwach. O dziwo zauważyłam na półce kilka książek. Podeszłam do okna z którego widziałam las. Typowe. Zostałam porwana przez jakiegoś bad boy'a z pieprzonego gangu. Ile ich jeszcze w tym posranym mieście?! Zgaduję, że chcą się odegrać na Jai'u. Trochę o tym wiem i pewnie będą chcieli go zaciągnąć i zabić ale ja na to nie pozwolę. Zresztą, on sam na to nie pozwoli. Martwię się o babcię. Możliwe, że oni mnie zabiją, zgwałcą lub będą torturować ale nie dam się. Nawet jak będzie do mnie celował z pistoletu. Będę twardą suką, pozbawioną jakikolwiek uczuć. Po wyjściu z pokoju zeszłam na dół. Jakieś głosy dobiegały z kuchni.

-Zamknij jape Tomlinson bo ją obudzisz.-odezwał się jakiś męski głos po tym jak niejaki Tomlinson się wydarł. Ok, nie śpię już ale podejrzewam, ze przez jego krzyk stado mamutów zmartwychwstało. A zauważmy, mamuty wymarły miliony lat temu. Z taką oto myślą stanęłam w progu kuchni.

-Nie śpię ale krzyk masz niezły.-podsumowałam.

-Ooo... Księżniczka się obudziła.-powiedział lokowaty.

-Nie.mow.do.mnie.ksiezniczka.zrozumiano?!-zapytalam dokladnie oddzielajac kazdy wyraz.

-Okej, okej nie denerwuj się słonko.-już chciałam do niego podejśc i mu przywalic ale glos chlopaka o jasno brązowych włosach postawionych do góry mnie powstrzymał.

-Będziesz tu jakiś czas, ale nie martw się. To jest Niall, Louis, Zayn, Harry a ja jestem Liam. Zobaczysz, fajnie się z nami mieszka.-powiedział wskazując kolejno na każdego chłopaka siedzącego w tym pomieszczeniu.

-Yup. Będę tu dopóki Jai nie przyjdzie mnie uratować a wy spróbujecie go zabić lecz z marnym skutkiem i jedynymi osobami, które coś stracą znów będziecie wy.-rzuciłam podchodząc do lodówki.

-Jesteś bystra ale tym razem nam sie uda.-prychnal Zayn.

-Tak, a na mnie czeka królowa Elżbieta w swoim pałacu.-zaśmiałam się.

-Myślałem, że Jai cię w nic nie wtajemniczył.-odezwał się Niall.

-Bo tego nie zrobił.-rzuciłam wyciągając z lodówki jogurt.

-To skąd wiesz o tym wszystkim?-zapytali zdziwieni.

-Nie wasz zasrany interes.-warknęłam i biorąc łyżeczkę poszłam spowrotem do pokoju na górze.ie, przed telewizorem zajadając się popcornem. Nie powiem bo naprawdę się wciągnęłam. Pamiętniki Wampirów są serio ciekawe ale Elena zaczyna mnie wkurzać. Niech w końcu wybierze Damon'a. Przecież od początku jest to wiadome a jestem dopiero na 3 sezonie! Usłyszałam dźwięk mojego telefonu i moją ulubioną piosenkę Blink 182- I miss you. Niechętnie zwlekłam się z mojej ukochanej kanapy i poszłam do kuchni skąd dobiegał dźwięk mojej komórki. Nie patrząc kto to, przyłożyłam telefon do ucha.
-Kto śmie mnie przeszkadzać w moim leniuchowaniu i wkurzaniu się na Elene?! -zapytałam żartobliwe, Bóg wie kogo.
-Ty...-to Alex.
-Ja.
-Zgarniaj dupsko, za chwilę będę i dam Ci spory wykład! Jak mogłaś zapomnieć?-ale o czym do cholery?
-Okey?-odpowiedziałam pytająco. Przecież za  chwilę i tak się dowiem o czym tak bardzo zapomniałam. Poszłam spowrotem usiąść na moim chłopaku, czytaj kanapie. Po 5 minutach przyszła Alex. Wow, szybka jest.
-Już! Do pokoju! Nie daruje Ci tego! -powiedziała od razu, gdy tylko przekroczyła próg mojego domu. Zdezorientowana  wyłączyłam telewizor i podreptałam za nią na górę do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i patrzyłam na jej poczynania, a mianowicie grzebała mi w szafie.
-Mogę wiedzieć co ty robisz?-zapytałam naprawdę zdziwiona bo za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć o co chodzi.
-Wyścig dzisiaj! Luke! Zapomniałaś?!-jak na zawołanie pobiegłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Zajęło mi to dosłownie 5 minut. Wyszłam i podeszłam do łóżka, gdzie leżały krótkie, czarne spodenki w których oczywiście będzie mi widać pół zadka no ale z Alex wolę nie dyskutować z do tego biały crop top z czarnym napisem RUDE. Obok łóżka leżały moje ukochane lity z ćwiekami na obcasie. Alex była już prawie gotowa. Teraz tylko dokańczała swój makijaż. Ubrałam się i pozwoliłam przyjaciółce na ogarnięcie mnie. Miałam jasno-brązowy cień na powiece, idealne kreski i dokładnie wytuszowane rzęsy. Na policzki nałożyła trochę różu i wzięła się za moje włosy. Lekko je zakręciła i byłam już gotowa. Telefon Alex zaczął wibrować. Odebrała go a już po chwili siedziałyśmy w samochodzie Calum'a.
-Wow, Lottie... Wyglądasz.. Wow!-powiedział zachwycony.
-Też tu jestem dupku!-zaśmiała się Alex. Była ubrana w czerwoną sukienkę jakieś15 cm przed kolano i czarne szpilki.
-Tak. Też nieźle wyglądasz.-odparł od niechcenia. Wyścigi odbywały się na obrzeżach Sydney. Byliśmy tam po 20 minutach szybkiej jazdy. Byłam w swoim żywiole, że tak powiem. Calą drogę spędziliśmy na rozmawianiu i śmianiu się. Calum okazał się być spoko gościem. Nie do końca rozwiniętym umysłowo ale za to bardzo zabawnym. Oni wszyscy byli fajni. No może oprócz Ashton'a ale mniejsza z tym. Stałam z Alex koło auta kiedy usłyszałam głos Jai'a - Lottie co ty tu robisz? - Spytał lekko zdenerwowany moją obecnością.
- Stoi z przyjaciółmi nie widzisz? - do rozmowy wtrącił się Ashton, który zjawił się tu niewiadomo skąd.
-Jedyną osobą z którą się tu przyjaźnie jest Alex, więc się zamknij.-rzuciłam mu wrogie spojrzenie.
- Nie pomagasz.- warknal podchodząc do mnie.
-Odsuń się od niej albo..
- No co Jai? Albo co?-zapytał szyderczo Ashton.
- Albo pożałujesz Irwin. Nie zbliżaj się do niej.-Jai był wkurzony i wiedziałam jak to może się skończyć dlatego wolałam się wtrącić.
- Ej ja sama będę decydować kto się może do mnie zbliżać, a kto nie. I ani jeden ani drugi - mówiłam wskazując na chłopaków - nie macie prawa za mnie decydować!
- Lottie przemyśl to - powiedział Jai.
- Odejdź Brooks nie widzisz, że nie jesteś tu mile widziany?- powiedziała stanowczo Alex.
***
Ustaliśmy, że po wyścigu pójdziemy do jakiegoś baru.
- Lottie możemy porozmawiać?- spytał Ashton
- Czego chcesz? -rzuciłam oschle.
- Następnym razem, kiedy będę coś mówił masz siedzieć cicho.- powiedział zimno
- Za kogo ty się masz? Myślisz że możesz wszystko? No właśnie nie, nie możesz - powiedziałam po czym walnelam chłopaka w twarz. Korzystając z okazji pobiegłam w stronę domu, ale to był bardzo zły pomysł. Widziałam jak Jai i Luke stoją nad jakimś ciałem. W pewnym momencie zostałam pociagnieta do tyłu, chciałam krzyczeć ale nie mogłam. Ktoś przyłożył mi jakąś śmierdzącą szmatkę do ust. Więcej nie pamiętam, ciemność. Prawdopodobnie straciłam przytomność.
ALEX
Ashton wrócił do naszego stolika z czerwonym policzkiem. Był bez Lottie. Widziałam jak gadali. Gdzie ona jest?!
-Gdzie Lottie?-miałam się go o to zapytać ale wyprzedził mnie Luke.
-Nie wiem, uderzyła mnie a później gdzieś pobiegła suka.-rzucił obojętnie Ashton.
-Po pierwsze Lottie to nie żadna suka! Widocznie sobie zasłużyłeś! A po drugie jeśli coś jej się stanie osobiście cię zajebie!-krzyknęłam i wybiegłam poszukać przyjaciółki. Dzwoniłam do niej, pisałam i nic...

LOTTIE

Obudziłam się w jakimś lóżku. Ostatnie co pamiętam to Luke'a i Jai'a. Potem nicość. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Zauważyłam, że mam na sobie wczorajsze rzeczy. Ściany pomieszczenia były szare. Łóżko było

sobota, 28 lutego 2015

Chapter 5



Rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Zadowolona wstałam z łózka i poszłam pod prysznic. Umyłam włosy ,a następnie wtarłam we włosy mój ulubiony szampon o zapachu truskawki. Umyta udałam się z powrotem do swojego pokoju i ubrałam się w luźny T-Shirt i shorty po czym zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Wyjęłam z lodówki mleko ,a z szafki płatki i zabrałam się do jedzenia. Monotonna cisza panująca w domu tylko utrzymywała mnie w przekonaniu, iż babcia jest w swojej kawiarni. Zerknęłam na zegarek i szybko poszłam się przyszykować. Obiecałam babci, że dziś jej pomogę bo Ella, jej pracownica wzięła wolne. Miałam niecałą godzinę. Włosy wyprostowałam a grzywkę spięłam. Na twarz nałożyłam trochę podkładu, pomalowałam powieki jasnym cieniem i zrobiłam kreski. Po wszystkim podkręciłam rzęsy zalotką i je umalowałam. Z szafy wyjęłam jeansy,łososiową bluzkę z kołnierzem i pasujące do tego szpilki. Tak wyszykowana wyszłam z domu w drodze biorąc z szafki telefon. Do kawiarni miałam niedaleko. Jakieś 10 minut drogi.
Mała ale przytulna kawiarnia mieściła się niedaleko centrum. Za ladą krzątał się Adam, pracownik babci a zarazem móh dobry znajomy. Lubiłam tutaj posiedzieć i popatrzeć na ludzi. Pomimo swojej wielkości kawiarnia nie narzekała na brak klientów. Przywitałam się z Adamem po czym skierowałam się na zaplecze. Ubrałam fartuszek i poszłam wyłożyć nowe kwiaty do wazonów stojących na stolikach. Kończyłam właśnie swoją pracę gdy do kawiarni weszła moja babcia.
-Lottie co ty masz za buty?!
-O co chodzi babciu?
-Po co ty zakładasz takie buty?! Charlotte ty jesteś w pracy!
-Wiem babciu ,nie denerwuj się.
-Jak mam się nie denerwować?! Za chwilę będziesz narzekać że Cię nogi bolą.
-Nie martw się naprawdę ,wytrzymam.
-Achh ,niech Ci będzie.
Westchnęłam i powróciłam do pracy.
Gdy już wszystko było gotowe udałam się za zaplecze by spytać się czy mogę jeszcze w czymś pomóc ,w tym momencie usłyszałam dzwonek sygnalizujący nowego klienta. Odwróciłam się i ujrzałam Jai'a.
Stanęłam jak wryta nie wiedząc co zrobić. On wybrał gang, więc po co tu przyszedł?! Błagalnym spojrzeniem zerknęłam na Adama, który już prawie wyszedł z kawiarni. Niemo przekazał mi, że nie może go obsłużyć. Niech to szlag! Tak czy siak musiałam do niego podejść. Był dziwny, zawsze na jego twarzy gościł uśmiech a teraz... Teraz go nie było, oczy miał podpuchnięte jakby nie spał całą noc. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Postanowiłam, że do niego podejdę. Nie miałam wyboru.
-Coś podać?-zapytałam wyciągając z kieszonki notes. Wysiliłam się na uśmiech choć pewnie i tak był to grymas, który nawet w połowie go nie przypominał. Starałam się o nim nie myśleć a on zjawia się w kawiarni?! Skąd on wiedział gdzie będę?
-Lottie, porozmawiaj ze mną, proszę.-powiedział błagalnie a ja prawie się złamałam.
-Nie mamy o czym? Podać coś?-ponowiłam swoje wcześniejsze pytanie z nadzieją, że sobie pójdzie.
-Proszę cię Lottie. Ja ci wszystko wyjaśnię ale ze mną porozmawiaj. Kocham cię jak nigdy nikogo nie kochałem. Proszę..
-Moja zmiana się skończyła a ty zabierasz mi czas, więc jeśli nic nie zamawiasz pozwól, że sobie pójdę.-starałam się udawać twardą sukę bez uczuć ale czułam, że za chwilę zacznę płakać.
-Lottie, proszę cię. Powiedz, że mnie już nie kochasz a dam ci spokój. W oczy.- dam radę? nie dam rady! Ja wciąż go kocham.
-Odejdź Jai i daj mi spokój. Okłamywałeś mnie podczas gdy ja mówiłam ci wszystko. Ja n-nie kocham cię.-a on po prostu wyszedł. Ja mu nawet w oczy nie patrzyłam, skłamałam. Ale nie potrafię mu wybaczyć, nie teraz. Przebrałam się w swoje ciuchy po czym prędko wyszłam z kawiarni. Do oczu cisnęły mi się łzy ,nie. Nie będę płakać ,on już wybrał. To koniec. W drodze powrotnej do domu wstąpiłam jeszcze do sklepu po lody. Zawsze gdy miałam zły humor kupowałam lody i razem z Alex urządzałam sobie maraton filmowy.Właśnie ,Alex!
-Cześć
-Hej Lottie,co tam?
-Miałabyś może ochotę na maraton filmowy z lodami oczywiście.
-Jasne ,co tym razem się stało?
-Jai..
-Co ten dupek Ci zrobił??
-Alex.. proszę..
-Przepraszam ,ale sama wiesz że nigdy go nie lubiłam.
-Tak ,wiem. To jak?
-Będę za 20 minut.
-Dziękuję.
Tak jak powiedziała Alex po 20 minutach przyszła do mnie. Usiadłyśmy na kanapie z lodami. Wtedy opowiedziałam jej dzisiejsze zajście i się rozpłakałam.
-Nie płacz, mam pomysł! Luke startuje w wyścigu w piątek. Zabieram cię ze sobą i jedziemy mu kibicować!-krzyknęła podekscytowana Alex.
-Dostałam szlaban na tydzień.-powiedziałam smutno.
-Kiedy dostałaś ten szlaban?
-Jakoś, chyba tydzień temu?-i wtedy obie zaczęłyśmy się smiać z mojej głupoty.
-To co oglądamy? Jakiś horror?
-Czemu nie. Będę się bała ale co tam.-Alex znów się ze mnie śmiała i wybrała jakiś mało straszny. "Oszukać przeznaczenie" czy coś. Obejrzałyśmy chyba 3 albo 4 części i zdecydowałyśmy, że Alex będzie dziś u mnie nocować.



Co myślicie misie?  ♥

poniedziałek, 23 lutego 2015

Chapter 4

-Co masz wspolnego z gangami w tym pieprzonym miescie!? I nie waz sie klamac bo ja sie dowiem i daleko szukac nie musze!-zamarlem po uslyszeniu tych slow. Co ja mam jej powiedziec kurwa? Pewnie ta suka Alex sie wygadala. Nigdy jej nie lubilem a tolerowalem tylko ze wzgledu na Cher.

~~~~~~~~~~~~~~

-Już dawno chciałem Ci to wyt...-ten jego jebany telefon zawsze dzwoni w nieodpowiednim momencie!
*Jai* -Co tym razem?!-zapytałem wkurzony. -Stary jesteś potrzebny. Przyjedź szybko.-powiedział na jednym wydechu Daniel. -Kurwa, nie mam teraz czasu. Lottie..-zacząłem ale mi przerwał. -Lottie poczeka kurwa, ten jebany gang Catchera wziął Jamesa jako zakładnika podczas akcji. Musimy go wydostać! -Dobra, zaraz tam będę. Nie róbcie nic pochopnego!- powiedziałem i rozłączyłem się. Po tym wróciłem do Lottie. -Nie możemy teraz rozmawiać, na prawdę muszę jechać.-trochę bałem się jej reakcji. -Kurwa Jai! Zawsze musisz gdzieś jechać a ja na serio mam to głęboko w dupie! Dopóki mi tego nie wytłumaczysz nie wyjdziesz stąd!-zacząłem kierować się do drzwi, kiedy znów się odezwała. -Jeśli teraz wyjdziesz nigdy więcej do mnie nie dzwoń, nie pisz, nie kontaktuj się ze mną, nie prrzychodź do mnie i zostaw mnie w spokoju na zawsze a wyjaśnienia wsadź sobie w nos!- krzyknęła a mnie wmurowało, nie mogę jej stracić. Jest dla mnie zbyt ważna.. Ale James sam sobie nie poradzi. Musze jechać. -Przepraszam Lottie. Tu chodzi o życie Jamesa. Pa, kocham cię.

*Lottie*


Wybrał Jamesa zamiast mnie, dupek. To już koniec, nie ma już nas. Jai sam tak zadecydował skoro wolał jego ode mnie to niech będzie. A może on to sobie zaplanował? Może specjalnie zadzwonił mu ten telefon żeby nie musiał mi o niczym mówić? Ugh.. przydało by trochę się napić. Tak to jest to!

Pół godziny później stałam przy barze jednego z najlepszych klubów w mieście. -Co taka ślicznotka robi w takim miejscu?? I to jeszcze sama?? -To co widać. -Zadziorna, lubię takie. -Spadaj gościu. -Nie bądź taka skarbie. Mając go dość odeszłam od baru i ruszyłam na parkiet, czas zacząć zabawę! Leciała akurat piosenka "No boyfriend no problem", jak na ironię. Zaczęłam tańczyć tak, że oczy wszystkich zarówno chłopaków jak i dziewczyn skierowane było na moją osobę. Nie powiem, ze mi się to nie podobało. Ale wkurzały mnie łapy napalonych facetów, którzy nie wiedzieli chyba co z nimi robić. Postanowiła się dzisiaj ostro zabawić. Po przetańczeniu kilku piosenek ruszyłam spowrotem w stronę baru. Zamówiłam drinka i wciągnęłam się w rozmowę z barmanem. Bardzo przystojnym barmanem. Po kilku drinkach (nie pamiętam ilu) byłam już na maksa wstawiona. Podszedł do mnie wtedy jakiś facet. Zaproponował shota, więc się zgodziłam. Jak to zwykle na jednym się nie skończyło. Potem pamiętam, że poszłam z nim na parkiet a później nieco zaszalałam. Facet chciał mnie wyciągnąć do toalety ale ja nie chciałam. Wtedy nie wiem skąd pojawiła się Alex i urwał mi się film.

Obudziłam się w nieznanym mi pokoju z bólem głowy. Powoli wstałam z łóżka i opuściłam pokój by znaleźć kuchnię. Miałam nadzieję, że znajdę w niej jakieś tabletki. Korytarz w którym się znalazłam doprowadził mnie do ogromnej kuchni. Była ona urządzana bardzo nowocześnie, westchnęłam i zaczęłam szukać tabletek. Znalazłam je w szafce nad zlewem. Cały dom był ogromny ale nie widziałam w nim żadnej żywej duszy. Gdzie ja do cholery byłam?! Ostatnie co z wczoraj pamiętam to, że przyszła Alex i nic więcej. Poszłam do salonu, tam też nikogo nie było. Wróciłam na górę po swój telefon. Chciałam zadzwonić do babci bo pewnie się martwiła. Gdy go znalazłam zadzwoniła,.

-Boże Charlotte, gdzie ty jesteś?!-babcia powiedziała Charlotte, mam spore kłopoty.

-Um... Babciu, jestem u Alex.-skłamałam.-Będę później, kocham cię!.-powiedziałam i się rozłączyłam.


Albo nie skłamałam? W tej chwili do pokoju weszła Alex, witając się.

-Co ja tu robię?! Gdzie jestem??-zapytałam.

-Nie pamiętasz?-spojrzała na mnie z politowaniem.

-Nie bardzo.-zaśmiała się Alex.

-Nic dziwnego, byłaś zalana w trupa. Jesteśmy w domu mojego gangu. -gangu?! a no tak! Jai, Alex, gang. Już pamiętam. Postanowiłam, że dam Alex wyytłumaczyć to wszystko.

-Alex, wytłumacz mi to.

-Dobra ale chodź do kuchni na śniadanie. Chłopaki powinni już wstać.-wyszła z pokoju a ja ruszyłam za nią. W kuchni byli chyba wszyscy. Mówiąc wszyscy mam na myśli jakiś 4 chłopaków.

-Jestem Luke a to Calum, Michael i Ashton. -przywitałam się z nimi, chociaż ten ostatni nie był zbyt miły.

-Nasza panienka, ledwo trzymająca się wczoraj na nogach wstała?-zapytał szyderczo niejaki Ashton. Skądś kojarzyłam ten głos. Chwilę się zastanowiłam ale nie mogłam sobie przypomnieć. Alex zrobiła jajecznicę i wszyscy w ciszy zaczęli ją jeść. Postnowiłam się odezwac, musiałam w końcu poznać prawdę.

-Alex, wytłumaczysz mi w końcu?-dziewczyna westchnęła i zaczęła mówić.

-A więc.. wtedy w parku ja wykonywałam jedno ze swoich zleceń i wtedy nagle zobaczyłam Ciebie. Bałaś się to było pewne ale byłaś też zła.. Lottie ja przepraszam, że Ci nie powiedziałam ale nie mogłam.-zakończyła szeptem

-Jak długo w tym jesteś?-odparłam spokojnie

-Rok.-wyszeptała

-Przez rok? Przez rok nic mi nie powiedziałaś?!-wykrzyknęłam

-Char ja nie mogłam, uwierz mi.-wyszepatała

-Jak do tego doszło? W jaki sposób dostałaś się do tego gangu?-zapytałam już nieco spokojniej.

-Wracałam do domu po imprezie.. Byłam zmęczona dlatego poszłam na skróty i zobaczyłam Caluma jak strzalał do jakiegoś człowieka. Byłam przerażona i zamiast uciekać stałam w miejscu i wtedy właśnie zauważył mnie Luke.

-Podeszłem do niej i wraz z Calem przywieźliśmy ją tutaj.-dodał Luke -A ja powiedziałem jej że może do nas dołączyć, a jeśli tego nie zrobi to zginie.-dokończył Ashton.

-Ja.. przepraszam..-odparłam po czym pobiegłam do pokoju w którym wcześniej się obudziłam.

*Alex*


-Ty wiesz, że jak się dowie o Jai'u to go żywcem zakopie?-zaśmiał się Ashton.

-Ale nikt jej tego nie powie. Chyba, że on sam.-odparłam zniesmaczona.

-To tak troszkę za późno.-powiedział Ash.

-Co ty zrobiłeś ty cymbale pierdolony?!-krzyknęłam wkurzona.

-Powiedziałem jej ale ona nie wie, że to byłem ja. Wczoaj widziałem Jai'a, więc chyba jeszcze z nim nie rozmawiała.-odparł spokojnie.

-Znam ją i wiem, że po tej całej akcji ze mną pobiegła do Jai'a. I była sama na imprezie zalana w trupa. Co oznacza, że..-nie dali mi dokończyć.

-że wie i z nim rozmawiała.-dokończył Calum.

-No brawo Sherlocku.-byłam na serio zniesmaczona jego głupotą i prędkością z jaką jego mózg podejmuje pracę. -Dobra, idę z nią pogadać.

*Lottie*


Leżałam na łóżku myśląc. Lecz wcale nie o Jai'u czy o Alex ale Ashtonie i jego głosie, który kogoś mi przypominał. Już wiem kogo! To on. To on był A.I. i to on powiedział mi o Jai'u, to on gapił się na mnie na wyścigu. Ugh, już go nie lubię.

-Mogę wejść?-to Alex.

-Tak, proszę.-odpowiedziałam od razu. W końcu to i tak ich dom.

-Lottie, ja... Przepra...-nie zdążyła dokończyć bo rzuciłam się jej na szyje.

-Nie, jest ok. Od lat się przyjaźnimy i nie chcę tego stracić ale proszę cię żebyś od teraz była ze mną szczera. Bez względu na wszystko. Nic gorszego chyba nie mogę się dowiedzieć. -zaśmiałam się.

-Obiecuje, kocham cię.

-Ja ciebie tez. Chyba muszę iść do domu. Ale boję się. Dostanę szlaban na wieki.-zaczęłyśmy się we dwie śmiać. Po tym zeszłyśmy na dół, pożegnałyśmy się z chłopakami i poszłyśmy do samochodu. W domu czekała już zniecierpliwiona babcia. Pożegnalam się z Alex i weszłam do domu gdzie już od progu powitała mnie babcia.

- Charlotte! Gdzie tu byłaś?!

-Ja.. to się więcej nie powtórzy.

-Nie interesuje mnie to, a teraz mów gdzie byłaś.

-U Alex..

-Nie kłam!

-Ja naprawdę byłam u niej babciu!

-Tak? To dziwne bo dzwoniłam do jej mamy i ona powiedziała mi, że Alex nocowała u koleżanki.

-Ja nie wiem..

-Czego znowu nie wiesz?? Mów mi gdzie byłaś i lepiej dla ciebie będzie jak powiesz prawdę. Martwiłam się o Ciebie Lottie.

-Wiem i przepraszam..

-Iii?

-Pokłóciłam się z Jai'em i poszłam do klubu.. Nie chcialam wracać do domu w środku nocy więc nocowałam u znajomych.

-Przykro mi.. ale wiesz, że powinnaś mi o tym powiedzieć?

-Tak wiem i naprawdę bardzo Cię przepraszam.

-No już, nie płacz mi tu. A i za takie nie wracanie na noc masz szlaban na tydzień i żeby mi to było ostatni raz!

czwartek, 5 lutego 2015

Chapter 3

*Lottie*
Alex trzymała w rękach pistolet. TAK DOKŁADNIE PISTOLET! Do tego calowała z niego do jakiegoś człowieka. NIE ,to nie możliwe. Przecież to Al (←może tak być czy lepiej po prostu Alex?) moja przyjaciółka od czasów przedszkola. Nie wierząc w to co widzę zamknęłam oczy i policzyłam w myślach do 10 ,jednak gdy otworzyłam je ponownie ujrzałam ten sam widok.
-Alex??-zapytalam niepewnie lecz wystarczająco głośno by mnie usłyszała.
-Lottie? Co ty tu robisz?-zapytała odwracając wzrok w moją stronę.
-Nie ,co TY tu robisz?-warknęłam.
-Jja-westchnąła-To nie jest takie łatwe..
Nagle zza krzaków wyskoczyło 3 chłopaków, którzy postrzelili mężczyzne w nogę. Następnie zaczęli go gdzieś ciągnąć.
-Jezu, Alex! Czy tak trudno postrzelić skurwiela?! Jesteś z nami od ponad 2 lat! Wiesz jak to robić!-krzyknął blondyn z loczkami. Chwila... Ja go gdzieś widziałam. Ale gdzie?
-Jeżeli komuś powie to osobiście ją zatłuke, ogarnij ją!-powiedział lokowaty dopiero mnie zauważając.

*Alex*
Nie, nie, nie! Nie tak miała się dowiedzieć! W ogóle miała się tego nie dowiedzieć!
-Lottie..-niewiedziałam dokładnie jak mam zacząć tą rozmowę.
-Nie, nic nie mów!-krzyknęła Lottie.-Jak mogłaś?! Ponad dwa lata, tak?! Myślałam, że się przyjaźnimy! Myślałam, że sobie ufamy! Ja ci ufałam i mówiłam o wszystkim! Tego nigdy się po tobie nie spodziewałam!
-To nie tak..-nie dała mi dokończyć.
-Nie tak?! A jak? Wiesz co? Nie mów!  Daj mi spokój!-warknęła zła po czym uciekła.
Auć.. To zabolało. Wiem, że powinna wiedzieć ale jak ja miałam jej to wyznać? "Hej Lottie, tak, jestem w gangu ale nie martw się jest ok. Tylko od czasu do czasu kogoś zabije, postrzele, pogroże ale jest dobrze". Bałam się, że ona nigdy mi tego nie wybaczy... Boję się co zrobi kiedy dowie się, że Jai robi to co ja albo nawet gorsze rzeczy. Ona tego nie zniesie.

*Lottie*
Jak ona mogła mi to zrobić?! Myślałam że się przyjaźnimy.. A przyjaciółki ufają sobie nawzajem i mówią o wszystkim ,prawda? A jednak ukrywała przede mną fakt że była w gangu i to już od dwóch lat!! Nagle zaczęły mi się przypominać nasze wspólne chwile...

~Pierwszy dzień w przedszkolu~
-Teraz idź do sali. Pobaw się z dziećmi ,a mamusia po ciebie potem przyjdzie.-moja mama uśmiechnęła się do mnie po czym odeszła
Po wejściu do sali ujrzałam bawiące się ze sobą dzieci oraz samotnie siedząca w kącie dziewczynkę. Byłam ciekawa dlaczego siedzi tam sama zamiast bawić się z resztą rówieśników.
-Cześć! Jestem Charlotte ,ale możesz mówić mi Lottie. Dlaczego siedzisz tu sama zamiast bawić się z innymi?

~Wakacje rok później~
-Ej! To było moje ciastko!
-Nie. Ty już swoje zjadłaś.
-Wcale że nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
- Nie!
-Tak!
-Ugh ,dobrze masz rację. To było twoje ciastko Lottie ,przepraszam za zjedzenie Ci go.

~Pierwszy dzień szkoły~
-Nie martw się Alex ,będzie dobrze.
-Ale co jak mnie nie polubią?
-Ciebie nie da się nie lubić.-odpowiedziałam szczerząc się od ucha do ucha. Alex jest naprawdę kochaną przyjaciółką ,ale kompletnie brak jej wiary w siebie.
Spędziłyśmy razem tyle czasu ,praktycznie codziennie u siebie nocowalysmy. Byłyśmy jak papuszki nierozłączki. Jednak gdy tak na to teraz patrze to rzeczywiście jakoś 2 lata temu Alex zaczęła się ode mnie oddalać.. Teraz już wiem dlaczego.
Nie wiem kiedy po mojej twarzy zaczęły spływać miliony łez. Alex zawsze była dla mnie jak siostra. Nie wiem czy zdolam jej wybaczyc to co sie stalo. Potrzebowalam pocieszenia wiec ruszylam ku domowi Jai'a. Ale interesowalo mnie tez to co ten jebany A.I. mial na mysli. Po okolo 25 minutach bylam na miejscu. Drzwi otworzyl mi sobowtór mojego chlopaka. Tak, Luke. Lubilam go.
-Jest Jai?-zapytalam spokojnie.
-Tak, jest w swoim pokoju. Mozesz do niego isc ale..-niepewnosc w jego glosie troche zbila mnie z tropu.
-Tak?-zaskoczenie wymalowane na mojej twarzy zastapilam wymuszonym usmiechem.
-Cos sie stalo? Plakalas?-byl troskliwy. On i Jai sa podobni nie tylko z wygladu.
-Nie, to znaczy tak ale nie wazne. Jest ok. Pojde do Jai'a. Do zobaczenia.
-Pa.
Pokoj do ktorego sie kierowalam byl na gorze na koncu korytarza. Jai lezal na lozku tepo wpatrujac sie w sufit ze sluchawkami w uszach. Nie zauwazyl mnie dopoki nie usiadlam na lozku.
-Hej, cos sie stalo kochanie?
-Musimy porozmawiac.-powiedzialam nie pewnie.

*Jai*
Nienawidze kiedy dziewczyna mowi, ze 'musimy porozmawiac'. To zawsze oznacza tylko jedno.
-Nie prosze, nie o tym o czym mysle.-moja mina byla nie do opisania kiedy jednak okazalo sie, ze chodzi o cos innego.
-Nie, nie chce z tona zrywac. Mam pytanie i nie bede owijac w bawelne.-powiedziała lekko przestraszona.
-O co chodzi?-bylem na prawde zdezorientowany. Przychodzi zaplakana i mowi, ze musimy porozmawiac.
-Co masz wspolnego z gangami w tym pieprzonym miescie!? I nie waz sie klamac bo ja sie dowiem i daleko szukac nie musze!-zamarlem po uslyszeniu tych slow. Co ja mam jej powiedziec kurwa? Pewnie ta suka Alex sie wygadala. Nigdy jej nie lubilem a tolerowalem tylko ze wzgledu na Cher.

Do następnego misie ;*

sobota, 10 stycznia 2015

Chapter 2

Lottie

Na samą myśl o wczorajszym dniu robiło mi się ciepło na sercu. Od dawna nie spędziliśmy razem tyle czasu gdyż zazwyczaj Jai musiał nagle gdzieś iść. Wiele razy pytałam się go czemu tak nagle odchodzi ale on za każdym razem powtarzał że to nic takiego. W każdym bądź razie byłam w świetnym humorze już od samego rana co zdążyła zauważyć moja babcia.
-Skarbie a co ty taka szczęśliwa?
-Ymm... Ja..
-Przyznaj się że kogoś masz
-Nie! Nie mam pojęcia o czym mówisz
-A ja myślę że jednak wiesz
-Ugh no dobrze wygrałaś
-Tak! A teraz opowiadaj jaki on jest!
-Nazywa się Jai ,jest przystojny, tajemniczy i romantyczny
-I pewnie do tego świetnie całuje??
-Babciu!
-Widzisz znowu mam rację a i kochanie pamiętajcie żeby się zabezpieczać
W momentach jak te ciężko mi uwierzyć że ta kobieta jest moją babcią. Przecież normalne babcie nie rozmawiają ze swoją babcią o zabezpieczeniach. Tak więc poznajcie Rene najdziwniejsza i jednocześnie najlepszą babcię na świecie. Na ten dzien nie mialam nic zaplanowane dlatego postanowilam spedzic go z babcia. Dawno tego nie robilam. Po sniadaniu usiadlysmy przed telewizorem. Wpadlam na pomysl aby przejrzec rodzinne zdjecia. Zeszlam na dol z pudlem i zaczelam przegladac jego zawartosc. W pewnym momencie znalazlam zdjecie, ktore szczegolnie zwrocilo moja uwage. Byli tam moi rodzice ktorych nie pamietam bo gdy zgineli mialam zaledwie roczek ale na rekach taty znajdowal sie jakis chlopczyk niewiele starszy ode mnie. Byc moze o jakies 10 miesiecy.
-Babciu, kto to?-zapytalam ciekawa ale slyszac jej westchniecie spojrzalam na nia zdezorientowana. -Ja nie wiem czy powinnam Ci o tym mówić
-Dlaczego?
-To skomplikowane
-Więc opowiedz mi od samego początku żebym mogła to zrozumieć
-Lottie naprawdę nie powinnam Ci o tym mówić. Dowiesz się w swoim czasie
-Czyli nigdy
Wstałam z kanapy i skierowałam się do swojego pokoju. Dlaczego babcia nie chce mi powiedzieć o co chodzi? To pytanie nie dawało mi spokoju. Kim był ten chłopiec i czemu tato trzymał go na rękach? Pomimo tego że jest 14 poszłam wziąść prysznic by pozbyć się wszelkich myśli ze swojej głowy. Gdy ciepla woda zaczela splywac po moich ramoinach poczulam sie odprezona. Kochalam to uczucie. Nalalam na dlon troche mojego ulubionego, truskawkowego zelu. Delikatnie go wcieralam a piekna won zapachu lekko draznila moje nozdrza. Nastepnie swoim kokosowym szamponem umylam wlosy. Wytarlam swoje cialo i wlosy. Nastepnie robiac lekki makijaz wyszlam z lazienki owinieta recznikiem wprost do swojego pokoju. Zalozylam tam wczesniej przygotowane ubrania, czyli jeansowe spodenki z wysokim stanem i luźny szary crop top z napisem "be happy". Wtedy uslyszalam dzwiek przychodzacego sms'a. Odblokowalam telefon i zdziwilam sie. Nie wiedzialam kto byl nadawca owej wiadomosci, ktora nie powiem. Lekko mnie zaniepokoila.
Od nieznany: "Jeśli chcesz dowiedziec sie ciekawej rzeczy o swoim chloptasiu przyjdz dzisiaj o 19 do Toxik. A. Xx"
Kto to A. i skąd on ma mój numer? A przede wszystkim o co mu chodzi? Postanowiłam tam pójść i dowiedzieć się o co chodzi. Było dopiero chwilę po 15 co oznaczało że mam jeszcze 4 godziny. Postanowiłam spędzić je na oglądanie po raz czwarty filmu "Zostań jeśli Kochasz". Zdecydowanie był to jeden z moich ulubionych filmów podczas których byłam smutna i szczęśliwa jednocześnie. Gdy już skończyłam oglądać poszłam do łazienki umyć twarz i poprawić makijaż. Z racji iż była już prawie 17 podeszlam do szafy w poszukiwaniu odpowiednich ciuchów na imprezę. Zdecydowałam się na czarną spódnicę przed kolano,białą koronkową bluzkę i moje ulubione czarne baleriny. Gotowa jeszcze raz spojrzałam w lustro i zadowolona ze swojego wyglądu wyszłam z domu. Gdy doszlam do klubu spotkalam sie z upierdliwym usmieszkiem bramkarza.
-A panienka to ile ma lat?
-18-odpowiedzialam ze stoickim spokojem.
-Dowodzik jest?-spytal z wyzszoscia.
-Zostal w domu.-sklamalam po raz kolejny.
-W takim razie prosze wrocic z dowodem, do widzenia.- splawil mnie i zaczal wpuszczac innych.
-Ugh...-powiedzialam po cichu do siebie. Pierwszy raz nie wpuszczono mnie na impreze. Bylam cholernie ciekawa o co chodzilo temu "A." lecz jak do tej pory wszystko wskazywalo na to, ze sie nie dowiem. Już miałam odchodzić gdy poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Odwróciłam głowę i ujrzałam chłopaka w kapturze i  okularach.
-Witaj Charlotte. Chyba nie chciałaś właśnie wrócić do domu?
Zapytał po czym pociągnął mnie w stronę tylnego wejścia do klubu.
-Kim jesteś?
-Naprawdę nie wiesz?
Pokręciłam prrzeczaco głową gdyż naprawdę  nie wiedziałam kim jest tajemniczy gość.
-Dla ciebie jestem A.
-To ty napisałeś do mnie tego esemesa
-Och czyli jednak nie jesteś taka głupia jak myślałem.
W jego głosie wyczuwalny był sarkazm. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego zgodziłam się tu przyjść. Po zamienieniu zaledwie kilku zdań z A. zdążyłam się zorientować że jest on typem Bad Boya z którym lepiej nie zadzierać. Na dworze bylo ciemno a on mial kaptur wiec nie moglam dokladnie ujrzec jego twarzy. Przygladalam mu sie jakis czas po czym sie odezwalam.
-Co chcesz? -zapytalam niezbyt milo.
-Ja? Nic. Chcialem tylko powiedziec zebys uwazala na Jaia. Zapytaj jego o gang, zapewne bedzie wiedzial o co chodzi. Do zobaczenia malenka.-zasmial sie szyderczo po czym odszedl. Postanowilam pojsc do Jai'a i dowiedziec sie o co chodzi.
Do domu mojego chłopaka było około 15 minut drogi. Chcąc mieć trochę więcej czasu aby poukładać w głowie wszystko co się dziś wydarzyło skierowałam się w stronę parku ,jednak to co tam zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach.

Przepraszam za wszelkie błędy ale rozdział nie był sprawdzany.
Sooo do następnego misiaki ♥

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Chapter 1

Lottie

Obudziłam się czując tępy ból z tyłu głowy. Zrezygnowana wstałam i poszłam do łazienki w poszukiwaniu tabletek gdy usłyszałam znajomy dźwięk oznaczający, że ktoś do mnie napisał. Wzięłam dwie tabletki, które popiłam wodą a następnie wróciłam do mojego pokoju po telefon, którego znalezienie bynajmniej nie należało do najłatwiejszych. Odblokowałam go i ujrzałam wiadomość.
Od Jai: "Jak się spało księżniczko? Mam nadzieje że dobrze. PS Przyjadę po cb o 14, bądź gotowa. Jai"
Mimowolnie usmiechnęłam się. Od razu wzięłam się za odpisywanie.
Do Jai: "Gdzie mnie zabierasz? :* "
Od Jai:" Niespodzianka kochanie xx"
Do Jai: "Wiesz, że nie lubie niespodzianek -_-.. "
Od Jai: "Wiem skarbie xx. Dlatego uwielbiam Ci je robić."
Do Jai: "Mhm .. Jak mam sie ubrac?"
Od Jai: "Wygodnie xx. Najlepiej spodnie ale takie żebyś mogła sie poruszać . Kocham Cię xx. Do 14"
Do Jai: "Hmm.. Bardzo zabawne :/ . Tez Cię kocham xx"
Byłam ciekawa na co tym razem wpadł mój chłopak. Postanowiłam doprowadzić się do stanu użyteczności. Poszłam do łazienki w celu wzięcia prysznica. Zabralam po drodze wcześniej przyszykowaną bieliznę, czarne rurki i beżowy, cienki sweterek z sową. Po okolo 45 minutach byłam juz gotowa. Wow, to chyba rekord. Ogarnąć i umalowac sie w tak krotkim czasie? Zeszlam na dół do kuchni chcąc zjeść sniadanie. Babcia siedząc przy wysepce popijała poranną kawe i czytala dzisiejsza gazete. Podeszlam do niej dajac jej buziaka w policzek.
-Dzień dobry babciu!
-A co ty dziś taka wesoła?
-Idę dziś razem z Alex na zakupy a potem mamy w planach zrobić sobie maraton filmowy.
Babcia nie wiedziała że mam chłopaka i że jest nim Jai. Wolałam jej tego nie mówić tym bardziej,że niedawno dziadek zostawił ją bo jak sam stwierdził "Przykro mi ale ja już Cię nie kocham". Tuż po jego odejściu babcia była smutna i praktycznie nie wychodziła z domu dlatego nie mówiłam jej, że mam chłopaka. Znając ją martwiła by się, że zostawi mnie dla innej i będę cierpieć jak ona. Podeszłam do lodówki z której wyjęłam mleko by zrobić sobie płatki. Kończyłam swój posiłek gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
-Halo?
-Cześć skarbie, czekam przed domem.
-Już wychodzę.-odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Tak jak powiedzial Jai byl juz pod moim domem. Nie sadzilam, ze byla juz 14. Az tak dlugo spalam? No coz, to jest do mnie podobne. Podeszlam do Jaia po czym podal mi kask i odjechal z pod mojego domu. Nie probowalam nawet pytac gdzie jedziemy bo wiem, że i tak by mi tego nie powiedzial. Po okolo 10 minutach dojechalismy na jakis tor. Zsiadlam z motoru zaskoczona i pytajaca mina spojrzalam na chlopaka obok mnie.
-Pamietasz jak mowilas, ze chcesz sie nauczyc jezdzic na motorze?-zapytal z usmiechem.
-Tak, a ty zawsze mowiles, ze sie o mnie troszczysz i to niebezpieczne. Nie odzywalam sie do ciebie wtedy kilkanascie godzin.-odparlam lekko chichoczac. Dopiero teraz spostrzeglam jak glupie bylo to zachowanie.
-No wiec kochanie, dzisiaj bedziesz miala swoja pierwsza lekcje.- poslal mi swoj firmowy usmiech.
-Jeju naprawde?! Tak bardzo cie kocham!-krzyknelam i rzucajac sie na niego obdarzylam chlopaka dlugim i namietnym pocalunkiem.
Gdy w końcu się od siebie odkleilismy Jai pokazał mi jak odpowiednio wystartowac i jaką przyjąć pozycję by motor się nie przewrócił. Szczerze mówiąc nie sądziłam że to aż tak trudne. Na początku jechałam ledwo 30km/h gdyż bałam się jechać szybciej jednak już po godzinie bez najmniejszego problemu rozpędzałam się do 100km/h. Po zrobieniu już chyba 20 kółka poczułam jak burczy mi w brzuchu. Zatrzymałam motor kolo mojego chłopaka i patrząc prosto w jego oczy obdarzyłam go delikatnym pocałunkiem.
-Chodźmy coś zjeść - mruknąłam
-Znudziła Ci się jazda księżniczko?-zapytał z rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
-Nie znudziło mi się po prostu jestem głodna-odparlam na co skinął głową ze zrozumieniem
-To gdzie chcesz jechać? -zapytał chlopak.
-Nie wiem, cokolwiek a najlepiej pizza.-odparlam.
-Okey. Dla ciebie wszystko ksiezniczko.-powiedzial i pocalowal mnie w policzek. Po 5 minutach dojechalismy do najblizszej pizzeri a juz po 1,5 godziny z niej wyszlismy.
-Chodzmy do parku.-powiedzialam blagalnym tonem. Nie chcialam jechac jeszcze do domu. Kochalam spedzac czas z Jaiem.
-Nie ma sprawy.
Do parku mielismy 20 minut pieszo ale to dobrze mi zrobi. Spale kalorie po pizzy. Po przejsciu wiekszej czesci drogi Jai zadal mi dziwne pytanie.
-Mam byc zazdrosny?-zapytal z udawana pretensja w glosie.
-O co?-zapytalam kompletnie zbita z tropu.
-O pizze. Mam wrazenie, ze kochasz ja bardziej ode mnie.-wydal dolna warge niczym obrazony przedszkolak.
-Glupi jestes!-pacnelam go lekko w ramie.-Dobrze wiesz, że to ciebie kocham najbardziej na swiecie a pizza to tylko dodatek. Jestes moim ksieciem na bialym koniu.- powiedzialam po czym go przytulilam. Po kilku minutach kompletnej ciszy Jai odsunal sie ode mnie po czym spojrzal mi w oczy i wyszeptal "Ja ciebie tez kocham moja ksiezniczko" po czym złączył nasze wargi. Pocałunek był powolny a zarazem brutalny. Jai polizal moją dolna warge prosząc mnie o dostęp. Rozchylilam nieco bardziej usta i juz po chwili nasze języki toczyły zacięta walkę.

Alex

Przed chwila Ashton zakomunikowal nam, ze mamy akcje. Uzbrojeni wsiedlismy do samochodu i odjechalismy. Siedzialam patrzac sie w szybe. Nie mialam ochoty z nimi gadac. Dopiero sie zobaczylismy a juz zdazyli mnie wkurzyc. Gdy bylismy niedaleko parku zobaczylam jakas pare, ktora sie przytulala a po chwili juz calowala. Rozpoznalam Lottie i Jaia. Nigdy goscia nie trawilam i to nie tylko dlatego, ze jest z innego gangu.
Ashton też ich zauważył i oczywiście nie był by sobą gdyby tego nie skomentował.
-Widzę że Lukey ma nową laskę.-w jego głosie słychać było sarkazm.
-To musi być coś poważniejszego.-mruknął Calum - Jeśli mam być szczery to nie wyglądało na pocałunek z pierwszą, lepszą laską.
Uśmiech znikąd pojawił się na twarzy Ash'a. O nie, pomyślałam wiedząc o czym myśli. Chwilę potem moje przypuszczenia się sprawdziły.
-Cóż skoro to nie jest dla niego przypadkowa dziewczyna to pewnie Brooksowi na niej zależy.-powiedział szczerząc się. -Chłopaki już niedługo będziecie mogli się z nią zabawić.
-Nie tkniesz jej-wysyczałam
-A dlaczego tak uważasz?-prychnął
-Otóż tak się składa, że to moja przyjaciółka.
-A poza tym to Jai palancie.-warknelam.
-Wygląda jak Luke.-powiedział zdziwiony Calum.
-Oh, może dlatego, ze sa bliźniakami ośle?-syknęłam lekko poddenerwowana.
-Luke ma brata?! Blizniaka?-Calum uformował usta w wielką literę 'o' a ja strzeliłam klasycznego facepalma.
-Z kim ja żyje.- mruknąłam zrezygnowana.
-Z najlepszymi facetami na świecie.-powiedział wskazując na siebie Luke'a i Ashtona.
-Najlepsi to będziecie jak zaczniecie mnie sluchac i mnie przestaniecie wkurwiac a to samo tyczy się ciebie Ashton. Spróbuj ją tknac a jaja Ci urwe i powiesze sobie nad łóżkiem.-warknęłam na co Cal z Lukiem sie zaśmiali.
-To samo tyczy się was palanty!